Kazachstan

To moja druga już podróż w tym roku.  Zuzia, Basia i Agatka zabrały mnie do Kazachstanu. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Astan. Potem pojechałem trochę dalej oglądać pelikany, flamingi i czaple. Fascynujący widok. Świetnie czułem się w kazachstańskiej  jurcie. Domu, gdzie na ścianach wiszą dywany a gotuje się w ogromnym garnku na palenisku. Może nawet mógłbym tam zamieszkać na stale, tak mi się podobało. Tylko czy dzieci by chciały?  E…. pewnie nie. Bardzo by tęskniły za swoim krajem i szkołą.

Miałem również przyjemność gościć w Kirgistanie,  gdzie poznałem i strzeliłem sobie foto z Bal-bala lub jak czasami się mówi kamienną babą. To kamień, który dawno, dawno temu stawiano jako nagrobek. Widziałem tez Burrana Tower. To pozostałość po 50-metrowym minarecie – muzułmańskiej świątyni. Pochodzi z X wieku. To bardzo stary i wysoki obiekt. Trudno było tam wejść i  jeszcze trudniej zejść. Ale za to, jakie widoki.

Świetnie dogaduję się z rodzicami dziewczynek. Monika zrobiła sobie ze mną selfie, a Wojtek nosił mnie na głowie, gdy byłem bardzo zmęczony. Odwiedziliśmy też  Muzeum Przewalskiego. Wiecie, tego faceta od koni. Podróżnik ten był geografem. Odkrywcą nowego gatunku koni stepowych, który później nazwano jego nazwiskiem. Na koniec mojej wyprawy do Kazachstanu czekały nas, niezwykłe wręcz, widoki na jezioro Issyk Kul.

Heh…. Żal wracać. Zapamiętam ten przepiękny kraj na długo!

Pozdrawiam!
Kicek